Złoty przed poważniejszym osłabieniem?

KOMENTARZ MIESIĄCA Kończy się burzliwy lipiec, który zamyka pewien rozdział, a otwiera nowy. Donald Trump dopiął swego i podpisał umowy handlowe z 15 proc. stawką celną na większość produktów z Japonii i Unii Europejskiej. Asymetryczne traktowanie partnerów handlowych przez Waszyngton staje się faktem. Zaczyna się zupełnie nowy rozdział globalnych relacji.

Amerykański prezydent skutecznie zmarginalizował pozycję wyjściową Japonii i Unii Europejskiej pokazując, że może zacząć „korzystać” na tym, że są one od dawna w „strefie wpływów” Stanów Zjednoczonych. To partnerzy mają teraz zobowiązania – a to w temacie ceł, a to w kwestii przeznaczenia gigantycznych środków na zakupy amerykańskiego uzbrojenia, energii, czy też setek miliardów dolarów inwestycji. Pytanie, czy w rentowne przedsięwzięcia, czy też te trafią do tych, z którymi Trump widzi szanse na zrobienie lepszych interesów. Ale tu nie ma zwycięzców. Wyższe cła to podwyższona ścieżka inflacji, wyższe koszty obsługi amerykańskiego długu, czy wreszcie niższy względem potencjalnego, wzrost gospodarczy. Oczywiście te ryzyka można próbować modyfikować i Trump to robi. Kryptowalutowe ustawy o stablecoinach, które zostały przyjęte w lipcu otwierają zupełne nowe możliwości „emisji środków płatniczych” dla dużych sieci handlowych, co ma stworzyć ekstra popyt na amerykańskie obligacji (stablecoiny mają być nimi zabezpieczone). Jednocześnie prezydent USA nie ustaje w krytyce szefa FED i choć wie, że nie może go odwołać, to nie przebiera w słowach. Krótka lista następców Powella, która krąży po rynku, zawiera nazwiska osób, które otwarcie wyrażają „dość gołębie” poglądy. Żadna z nich nie mówi jednak otwarcie tego, co Trump – stopy procentowe powinny spaść w okolice 1 proc. Czy prezydent USA jest „gospodarczym impertynentem”, czy też wie co robi? Stopa fed funds może spaść w okolice 1 proc. tylko w przypadku pojawienia się poważnego kryzysu gospodarczego. Wątpliwe, aby Trump do niego dążył, ale za kilka miesięcy w mediach możemy mieć silną krytykę działań prezydenta, jeżeli ten będzie dawał do zrozumienia, że lekceważy prawa rządzące FED i generalnie polityką monetarną. Wątek nowego nominata Trumpa do FED zacznie żyć na jesieni i najpewniej będzie miał swój finał na przełomie roku. Może być to czas, kiedy na rynkach znów zrobi się bardziej nerwowo, a premiowane będą bezpieczne przystanie, jak złoto.

Polska waluta może zacząć słabnąć już w sierpniu i nie bynajmniej tylko za sprawą odreagowania słabości dolara na globalnych rynkach. Inwestorzy mogą stać się bardziej wrażliwi na perspektywy fiskalne Polski w kontekście zmian politycznych. Prezydent Karol Nawrocki najpewniej zgłosi projekty ustaw, które de facto zwiększą wydatki (preferencje podatkowe, kwota wolna itd.) i to w sytuacji, kiedy rząd premiera Tuska zaczyna już otwarcie mówić, że sytuacja budżetowa robi się naprawdę trudna. To pokazują chociażby wskaźniki makroekonomiczne, które zaczynają notować alarmujące poziomy w sytuacji, kiedy gospodarka ma się dobrze. To niebezpieczne stąpanie po linie, która może się urwać prowadząc do kryzysu finansowego zbliżonego do tego, co zaliczyła kilkanaście lat temu Grecja. Plusem jest to, że koalicja rządowa najpewniej odrzuci w Sejmie fiskalne propozycje nowego prezydenta. Minusem, że to najpewniej skończy się przedterminowymi wyborami na wiosnę 2026 r. i wizją przejęcia władzy przez obecną opozycję, która do wyborów pójdzie z populistycznymi postulatami.

Coraz więcej wskazuje na to, że para EURPLN osiągnęła swoje tegoroczne minimum w lutym przy poziomie 4,13. Kolejne miesiące to konsolidacja, która zazwyczaj poprzedza silniejszy ruch. Nietrudno zgadnąć w którą stronę. Na całokształt zachowania się złotego wpływ ma też USDPLN. Tutaj w kilkutygodniowej perspektywie doszło do wykształcenia się formacji podwójnego dna w okolicach 3,58-3,60, co może nas zaprowadzić w okolice 3,78-3,80 jeszcze w sierpniu. Ważnym i niedocenianym aspektem może stać się ochłodzenie relacji Trumpa z Putinem, jeżeli USA rzeczywiście wdrożą wobec Rosji wyniszczające cła, mające doprowadzić do jej gospodarczego bankructwa. To może rodzić pole do zatargów z krajami BRICS, oraz samymi Chinami, a więc dawać pole do większej nerwowości wokół rynków wschodzących.

Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A.