W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Korzystając z naszej strony akceptujesz zasady Polityki Cookie.
  • Ostrożność wygrywa z optymizmem

Ostrożność wygrywa z optymizmem

Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ |

29 czerwca 2020

Odnoszę wrażenie, że szczyt optymizmu na rynkach mieliśmy w maju. Czerwiec upłyną już pod znakiem większej ostrożności, czego przejawem była większa zmienność notowań, która zwyczajowo sygnalizuje zmianę dotychczasowego trendu. Na jak długo? To może zależeć od tego, jak rozwinie się druga fala pandemii COVID-19.

Ponownie w temacie koronawirusa mamy przykład dwóch modeli postępowań – Chiny kontra reszta świata. Po stwierdzonych na największym targu w Pekinie przypadkach zakażeń, bardzo szybko podjęto procedury zlokalizowania potencjalnego źródła, oraz wprowadzono izolację społeczną obejmując nią nawet kilka dzielnic chińskiej stolicy. Efekt to wygaszenie ogniska po kilkunastu dniach. Druga strona medalu to sytuacja w USA, gdzie na poluzowanie reguł w maju zdecydowano się nazbyt szybko, mając świadomość, że ogniska pandemii są nadal dość aktywne – w tym względzie znacznie lepiej zachowali się decydenci w Europie. Efekt to rekordowo wysoka dynamika dziennych zakażeń w USA w końcu czerwca, którą można porównywać z tym co działo się w kwietniu, kiedy władze decydowały się na masowy lockdown. Teraz politycy nie chcą o tym słyszeć. Dla Trumpa taki ruch byłby pewną przegraną w listopadowych wyborach prezydenckich. Zresztą wielu „zachodnich” polityków jest coraz częściej krytykowanych za rozsiewanie niepotrzebnego strachu, oraz wyolbrzymianie COVID-19 kosztem innych, równie groźnych chorób, które są w społeczeństwach od dawna. Problem jednak w tym, że społeczna izolacja jest jedyną receptą na pandemię, o ile nie chcemy zobaczyć kompletnej niewydolności służby zdrowia. Krzywa zakażeń wirusem może przypominać tylko wznoszącą i opadającą naprzemiennie sinusoidę – w zależności od skali wprowadzanych obostrzeń. Rozwiązaniem problemu jest dopiero skuteczna szczepionka, którą najwcześniej zobaczymy dopiero za rok. 

Dlaczego w materiale dotyczącym spraw gospodarczych jest tyle kwestii medycznych? Ponieważ dobre zrozumienie mechanizmów rządzących każdą pandemią, systemu zarządzania służbą zdrowia, ale i też psychologicznych schematów wpływających na takie, a nie inne zachowania społeczne, może okazać się w najbliższych tygodniach kluczowe przy stawianiu hipotez o możliwym scenariuszu dla rynków finansowych. Tymczasem nawet częściowy powrót „paraliżu” jaki mieliśmy na wiosnę, może okazać się dla sporej części inwestorów dużym zaskoczeniem. Powszechny jest pogląd, że najgorsze już minęło, ponownego lockdownu nie będzie, a zatem jesteśmy na szybkiej ścieżce do gospodarczego ożywienia, na co chociażby wskazywałyby wskaźniki PMI notujące V-kształtne odbicie. Problem tylko w tym, że PMI bazują na dużym optymizmie, co do perspektyw za kilka miesięcy – biznes liczy na to, że masowe działania podjęte przez decydentów w obszarze polityki monetarnej i fiskalnej stworzą mocne bodźce do szybkiej odbudowy. Tymczasem przyszłość to duża niewiadoma.

Do czego zmierzam? Lipiec może przynieść zderzenie oczekiwań rynku z ostatnich kilkunastu tygodni z twardymi faktami. Druga fala COVID-19 może skutecznie podkopać perspektywy ożywienia w globalnej gospodarce i zwiększyć prawdopodobieństwo pojawienia się dłuższej recesji, która zakończyłaby się dopiero na przełomie 2021/22 wraz z masowym wdrożeniem szczepionki. Jeżeli teza jest prawdziwa, to po dominacji optymistów na rynkach w ciągu ostatnich trzech miesięcy, czekać nas może okres dłuższej i męczącej, bo przeplatanej gwałtownymi odbiciami korekty spadkowej.

Notowania złotego znalazły swój sufit już w pierwszych dniach czerwca, kilka dni później podobna sytuacja miała miejsce w przypadku głównego indeksu warszawskiej giełdy (WIG20). Niemniej w tym ostatnim przypadku warto zaznaczyć, że pozostałe indeksy szerokiego rynku, tj. WIG, MWIG40, czy SWIG80 ustanowiły swoje szczyty dopiero w ostatniej dekadzie czerwca. Polskiej walucie mógł zaszkodzić komunikat po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, w którym decydenci dali do zrozumienia, że nie są zadowoleni z obserwowanego w ostatnich tygodniach odbicia złotego. Tak jawne nawiązanie do kursu walutowego odebrano jako sygnał, że werbalne interwencje mogą pojawiać się częściej.